Komentarze: 0
29 VI (piątek)
Jestem szczęśliwym człowiekiem. Tak mi się wydaje, albowiem nigdy nic nie wiadomo. Bieżąca sytuacja: mój ojciec przyjeżdża do Polski. Zainteresował się mną ( dostał za to kasę) po 12 latach. Ładnie, ładnie...Co prawda widziałam go w wieku 10 lat ( obietnica mojej Mamki), ale olałam go będąc bardziej zainteresowana 2 m fikusem benjaminkiem. Miał zadzwonić o 9:00, żeby potwierdzić czy będzie. Notariusz była do 14:30. Łaskawie raczył nas o tym poinformować o ok. 13:00, że ma jeszcze 60 km... Na szczęście udało się i ja dojeżdżając później poczekałam na Mamkę i ojca pod pizzerią. Oczywiście musiał zamówić piwo. Dodatkiem były leki od bólu kręgosłupa. A niech go boli! Później pojechaliśmy do Marka ( dowiedziałam się, że tak na prawdę ma na imię Andrzej :)- przyjaciela, który kiedyś się mną opiekował. A u niego...Zlekceważył mnie kompletnie! Przytoczę słowa:
- To wiesz... Powiedz jej- powiedział mojej Mamie szeptem, gdy ja stałam metr od niego
Zignorował mnie. Miał okazję coś mi przekazać. Dotrzeć do swojej "ukochanej" córeczki, której nawet marnego snickersa nie kupił! Być może wyda się to banalne, ale tak było, bo na jego nieszczęście mam wiele wspomnień z dzieciństwa i to niekoniecznie miłych. Nie bił mnie, nie molestował psychicznie ani fizycznie, ale dokładnie pamiętam "ciocie" za szklanymi drzwiami. Znałam właściwie swoich dziadków, do których mnie podrzucał. Nie darowałam mu tego. Wyraziłam swoje zdanie na ten temat, włącznie z opinią o dziadkach. Poinformowałam go po tym jak zapytał się mnie czy chcę się spotkać z dziadkami, że pamiętam co oni zrobili Mamie. I tyle. Prawie się rozpłakał i wiem, że te łzy wydostały się z jego głębi. Nie interesowało mnie co on czuje. Chciałam wyjść stamtąd jak najszybciej mając w ręku powód do dumy. Zgodę na paszport... W skrócie- nie mogłam go otrzymać bez jego zgody, dopiero gdybym osiągnęła pełnoletność to dostałabym tą przepustkę do świata.
PODSUMOWANIE:
--> po raz 1-szy w życiu wydał na mnie jakiekolwiek pieniądze- 1000€ i prezent- perfumy Sonię Rykiel ( wstrętne)
BRZYDKIE RZECZY:
Dobrze, że chociaż umiem kłamać w dobrej sprawie :) Ta nagroda a 1-sze miejsce w siakimś konkursie (ogólnopolskim!) z francuskiego to malutkie przegięcie. Tymbardziej jego główna wygrana- tygodniowy wyjazd do Paryża z opiekunem. Hehe...Ale tylko w taki sposób mogłam go "zmusić" do wystawienia tej %!@*!?^ zgody.